wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 1

Biegłam, uciekałam, nie wiedziałam dokąd, którędy, po co, czemu. Nie myślałam, pragnęłam się uwolnić. Złota klatka uciskała, nie dawała rozłożyć skrzydeł. Wsiadłam do ciasnego przedziału. pociąg ruszył, oddalałam się, za oknem rozciągał się gęsty las, tak bardzo różny niż miasto z którego pochodzę. Zaplotłam moje długie włosy w warkocz. Przy najmniej miałam przez chwilę zajęcie. Ktoś wszedł do wagonu. Zerknęłam i wypuściłam powietrze, dopiero spostrzegłam jak jestem napięta. nie potrafiłam się rozluźnić, nie w tym momencie. Zamknęłam oczy, słyszałam tylko ciche rozmowy i głośniejszy stukot kół. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Łzy płynęły po mojej twarzy. Nie miałam na nic siły. Uświadomiłam sobie, że tak będzie zawsze, do końca. Gdzie bym nie była on będzie ze mną. W snach, z których nie ma ratunku. Chciałam zacząć od nowa, ale czy dam radę gdy przeszłość będzie się o mnie upominać? Pociąg zatrzymał się ze stukotem, wyjrzałam za okno. Na peronie stał czarnowłosy chłopak z rękami w kieszeniach, wysiadłam. Stanęłam przed nim. Spojrzał na mnie chłodno, jednak mnie to nie zraziło. W jego czarnych oczach wyczytałam prawdę, którą tak próbuje schować. Muszę przyznać na razie nieźle mu idzie. Pokazałam mu język robiąc po tym naburmuszona minę. Kącik jego ust delikatnie się uniósł. Spuściłam wzrok, nie wiedziałam co mu powiedzieć. W sumie moja ucieczka była bardzo spontaniczna, nic ze sobą nie wzięłam, zdążyłam tylko zadzwonić do niego, mówiąc że przyjadę.
- Nie myśl tyle. Wiesz, że tu zawsze będzie twój drugi dom.- usłyszałam męski opanowany głos chłopaka.
- Wiem. - udało mi się tylko tyle wypowiedzieć, gdy poczułam że po moim policzku płynie łza. Sasuke starł ją.
- Hej. Nie płacz, bo pomyślę, że podmienili mi ciebie.- Słysząc jego wymuszony troskliwy ton uśmiechnęłam się,
- Ta była ostatnia.
- Mam nadzieję.
Złapał mnie za dłoń, razem udaliśmy się do jego rezydencji. Z Sasuke poznałam się mając dziesięć lat, od razu się polubiliśmy. Ja ratowałam go od fanek a on wciągał mnie do zabaw z chłopakami. Nigdy nie lubiłam bawić się lalkami, w dom czy szkołę. Mama zawsze żartowała że ma trzech synów. Wszystko zmieniło się w tamten dzień rok temu. Ktoś ścisnął moją dłoń, spojrzałam w górę napotykając spojrzenie przyjaciela.
- Nie myśl o tym. - szepnął. - Zostaw, to i tak nic nie zmieni.
- Wiem, ale to nie jest proste. On ciągle mnie prześladuje, widzę go w snach i na jawie. Czasami nie rozróżniam czy to już koszmar czy jeszcze nie zasnęłam.- zamilkłam - Nie mówmy już o tym. Co tam u twoich fanek?
- Założyły profil na fb. Serio, ej, nie śmiej się, to wcale nie jest śmieszne. - nie umiałam się pohamować, chłopak tez wyraźnie się powstrzymywał. - Dobrze, że jesteś będę mógł trochę odetchnąć.
- O nie, nie będziesz mnie wykorzystywał.
Nagle moim oczom ukazała się wielka willa. Stanęłam nigdy nie widziałam domu Sasuke, wiem to dziwne, znamy się od siedmiu lat ale my woleliśmy spotykać się na boisku. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju. Od razu rzuciło mi się w oczy wielkie łóżko z baldachimem, rzuciłam się na nie jak mała dziewczynka.
-Tam jest łazienka a tam szafa, pożyczyłem trochę ubrań z szafy mamy, może coś dla siebie znajdziesz. - powiedział, wiedziałam że jego rodzice już od dawna nie mieszkają z nim i jego bratem, wyprowadzili się zostawiając braci pod opieką jakiejś babki. Czasami dzwonią, kobieta już tu nie zagląda, dopóki mnie nie wydadzą nikt nie będzie wiedział, że tu jestem. - Sorki ale muszę załatwić pewna sprawę wrócę za godzinę. - powiedział i zniknął. Wstałam i skierowałam się do szafy, na półkach leżały równo ułożone t-shirty i jeansy, parę sweterków, Sasuke wiedział co lubię. Stanęłam przed lustrem w łazience, zapatrzyłam się w dziewczynę przed sobą. Turkusowe oczy i czerwone włosy sprawiały że wyróżniałam się z tłumu a ja chciałam zniknąć. Przypomniałam sobie ze w drodze tutaj widziałam sklep kosmetyczny. Po powrocie znów stanęłam przed lustrem, w ręce trzymałam mały nożyk, jednym ruchem ścięłam mój warkocz. Włosy rozsypały się, nie dotykały już ramion, końcówki były postrzępione ale ja się tym nie przejęłam. Zafarbowałam je na złocisty blond. próbowałam zrobić kucyka ale wypadały mi więc szybko związałam je w cztery kitki. Efekt był zadowalający

Strzał, koniec. Krew, wszędzie krew, błagające zielone oczy. Trzymam go w ramionach, jednak nic nie mogę zrobić. Ktoś do mnie krzyczy, każe biec. Nie ruszam się, nie zostawię go.Jakiś facet podrywa mnie w górę, widzę oddalające się ciało coraz bardziej zimne i bledsze...
- NIE! - Obudziłam się z krzykiem, rozejrzałam się. Nie byłam na ulicy, to nie był ten dzień. Pamiętam jak Sasuke przyszedł do pokoju i powiedział że idzie na imprezę, musiałam po tym zasnąć. Spojrzałam na zegarek, 23:19. Pewnie się dopiero rozkręca, nie chciałam być teraz sama a do Itachiego nie miałam zaufania. Koszulkę zmieniłam na top bez ramiączek spódnicę, którą znalazłam po chwili zmieniłam ją jednak na spodenki. Na mojej szyi zawisnął długi łańcuch zakończony wachlarzem. Zawsze go nosiłam, to była jedyna pamiątka po nim. Rozkazałam sobie przestać o tym myśleć i zacząć dobrze się bawić przynajmniej przez tą noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz