Już z daleka go poznałam. Siedział na kanapie w kącie sali, w ręku trzymał puszkę i na pewno nie była to cola. Zdziwiłam się gdy Hinata pociągnęła mnie właśnie w jego stronę. Wiedziałam, że się znają jednak gdy bym wiedziała że to jego szukamy wolałabym pomóc upić Naruto. Wstydziłam się, widział mnie w najgorszych możliwych momentach. Miałam zamiar go unikać a tu sama się wkopałam. Jego czarne oczy zjechały mnie od góry do dołu. Czułam się okropnie. Dziewczyna usiadła obok niego nachylając się nad jego uchem. Stanęłam obok i odkręciłam się tyłem, starając się pohamować ciekawość dowiedzenia się, czy nadal mnie obserwuje, czy buty są atrakcyjniejsze. Nagle odechciało mi się przebywać w tym miejscu. Chciałam, nie, musiałam wyjść. Nie myśląc, pobiegłam w dal. Kręciło mi się w głowie, nie wiedziałam gdzie jest wyjście, huk muzyki i krzyki przygasły. Udało mi się znaleźć drzwi. Trzasnęły za mną, pędziłam droga nie wiedząc gdzie, co jakiś czas oglądałam się za siebie. Nawyk jaki nabyłam po tamtej nocy. Znalazłam się na boisku. Stanęłam na środku, tyle wspomnień, pierwsze otarcia, siniaki i różne rany- większe czy mniejsze. Śmiech, łzy, radość, smutek. Obleśne całusy, pary na dzień. Dobrze było być małą. Największą niesprawiedliwością był wczesny powrót do domu. Pragnęłam cofnąć czas. Biegać po piachu wśród przyjaciół, nie mieć trosk, problemów. Wierzyć w bajki a słowo dorosłych brać za świętość. Być naiwną ale budzić się z uśmiechem na ustach. Uklękłam, zgarnęłam garść piasku, prześlizgiwał mi się między palcami dopóki nic nie zostało. Najbliższa latarnia mignęła. Słyszałam tylko szum pobliskiej rzeki, wyciszyłam myśli. Ziarenka znów znalazły się w mojej dłoni. Odgłos kopniętej piłki wyrwał mnie z bezsensownego zajęcia. Spojrzałam w tył. Czarna postać ginęła w cieniu pobliskiego lasu. W moja stronę toczyła się powoli biało czarna kula. Wstałam, delikatnie kopnęłam piłkę w stronę jednej bramki. Toczyła się swobodnie a ja odetchnęłam z ulgą, chodź przez chwilę chciałam poczuć się jak ta dziesięciolatka w warkoczach. Jedyny cel, bramka.
Zmęczona wracałam powolnym krokiem do domu. Na mej twarzy od tak dawna widniał prawdziwy uśmiech. Niebo zaróżowione na wschodzie wskazywało na bardzo wczesną porę. Grałam całą noc. Może było to głupie i nie rozsądne i na pewno Sasuke znów myślał że uciekłam ale mówi się trudno. Miałam nadzieje, że zalał się w trupa i nie był w stanie myśleć o mnie. Na horyzoncie pojawiła się willa, gdy ktoś zagwizdał. Z bocznej uliczki wyszedł chłopak. Widziałam go pierwszy raz na oczy.
- Jak gra? - zapytał.
- Dobrze. - odpowiedziałam przyśpieszając.
- Nie uciekaj, no!- powiedział zastępując mi drogę. - To chociaż oddaj mi MOJĄ piłkę. - zaakcentował.
- Więc to byłeś ty?
- No ta, siedziałaś tam tak sama i pomyślałem, że pewnie chcesz pomyśleć a wysiłek czasem pomaga. Więc ją kopnąłem i śmiem twierdzić że pomogło bo się uśmiechasz. - powiedział pewny siebie a ja nie wiedziałam co powiedzieć. - jak masz na imię?
- Temari.
- Maikeru.
Przyjrzałam się dokładniej chłopakowi. Blond włosy przystrzyżone króciutko, szare oczy wpatrujące się we mnie z ciekawością i dopełniający to wszystko uśmiech. Sprawiał wrażenie miłego.
- Wybacz ale chciałabym wrócić do domu i ...
- A no tak. - zrobił krok w bok robiąc mi przejście. - Nie chciałabyś się jakoś spotkać i no, bliżej poznać? - zapytał, pocierając dłonią kark.
- Nie wiem? - odpowiedziałam mijając go.
- Jak można nie wiedzieć.
- No zwyczajnie.- odpowiedziałam nie przestając iść.
- Nie daj się namawiać.
- Spokojnie, nie dam. Do widzenia.- powiedziałam zamykając mu przed nosem drzwi. Wyjrzałam przez wizjer. Chłopak stał, myśląc nad czymś intensywnie, po chwili odszedł. Rozejrzałam się po budynku szukając Sasuke. Znalazłam go w salonie, śpiącego. Z buzi leciała mu ślina a obok leżała butelka po piwie. Westchnęłam, jednak było to na moją korzyść, oprócz tego że będę musiała wysłuchiwać jego narzekań na kaca. Zabrałam szkło i skierowałam się do kuchni, opakowanie trafiło do kosza a ja podeszłam do lodówki. Wyjęłam butelkę zimnej wody. Zasnęłam od razu gdy moja głowa dotknęła poduszki na łóżku.
Rozbudził mnie odgłos dzwoniącej komórki. Kankuro Co on chce. Niechętnie odebrałam telefon.
- Hej młoda.- usłyszałam wyjątkowo radosny głos.
- Czego. - warknełam
- Nie podskakuj. Chciałem się zapytać czy mnie odbierzesz.
- To ciocia nie poinformowała cię? Nie mieszkam już tam.
- Wiem.
- To czemu dzwonisz?
- Chcę żebyś mnie odebrała z dworca w Konoha. - Telefon wyślizgnął mi się z dłoni, cudem udało mi się złapać go w locie.
- Skąd wiesz? - zapytałam zdenerwowana, jeśli wujek się dowie to będzie koniec.
- Znam cię ale spokojnie on nie wie.
- O której masz być.
- Tak na prawdę już jestem.
- Zaraz będę.- Rozłączyłam się, wciągnęłam pierwsze lepsze spodenki i podkoszulek. Zegarek wskazywał dwunastą. Przechodząc obok kuchni ujrzałam czarnowłosego opartego głową o lodówkę, w dłoni trzymał pustą szklankę. Zaśmiałam się głośno, spiorunował mnie wzrokiem szepcząc coś pod nosem, machnęłam mu i wybiegłam.
Weszłam do poczekalni, siedział na ławce czytając tablicę informacyjną. Zmienił się odkąd ostatnio go widziałam. Miał trochę dłuższe włosy i koszulę, serio koszulę. Białą. Chrząknęłam zwracając na siebie uwagę. Spojrzał na mnie zdziwiony nie poznając. W końcu chyba zrozumiał kto przed nim stoi. Złapał mnie w ramiona ściskając, gdy już prawie się udusiłam puścił mnie, na szczęście.
No to tak... EJŻE! CO TAK KRÓTKO! No, kochana, jak już pisać, to wypadałoby coś dłuższego! Możesz wziąć przykład ze mnie - dodaję rzadko, ale za to jak treściwie! :D Nie no, żartuję, tu jest dowolność, choć nie ukrywam, że wolałabym czytać coś, w co mogłabym się wciągnąć. Bo szczerze powiedziawszy, to jeśli czytam rozdział zaledwie dziesięć minut, to ciężko się jakoś bardziej rajcować, ech...
OdpowiedzUsuńChociaż w sumie to nie xd Ja i tak sie wciągnęłam boooooooo? BO KANKURO PRZYBYŁ! Wiesz, że ja go uwielbiam? Po co ja się pytam, przecież to widać w tym jak sama pisze, każdy rozdział - Kankuro w nim :D No kocham go i nim zdecydowanie podbiłaś moje serce. I nawet koszulę założył! Białą w dodatku! No toż to szok przecież jest, haha xd uwielbiam <3 Rozmowa przez telefon też wyszła całkiem w ich stylu, Temari ma jakieś kiepskie kontakty z wuje? Wgl, ona uciekła z domu? :O Ale jedna uwaga "Chciałem się zapytać czy mnie odbierzesz." <-- tak to mógłby powiedzieć Gaara, Kankuro raczej po prostu by rzucił : Odbierzesz mnie? Chcieć to wiesz... on by mógł tylko żarcia xd
No i Temari się... wstydzie Shikamaru? Takie odniosłam wrażenie, po tym jak zwiała z imprezy. Cóż, na razie ma do niego dystans i raczej go unika, a ja szczerze wypatruję momentu, kiedy zacznie mu dokuczać, czy cokolwiek ^^
Błędy:
gdy bym -> gdybym
...huk muzyki i krzyki dziwnie przygasły -> huk muzyki i dziwne krzyki przygasły
...różne rany większe mniejsze. -? różne rany - większe czy mniejsze.
Na horyzoncie widniała willa, gdy ktoś zagwizdał. -> Na horyzoncie pojawiła się willa, kiedy ktoś na mnie zagwizdał. --- wydaje mi się, że lepiej brzmi :)
No i zauważyłam , że masz mały problem z przecinkami przed "że, ale, a" itp. Zwróć na to uwagę :)
Pozdrawiam i WENY!
taaa z ortografi i interpunkcji nigdy nie byłam dobra :/ Co do relacji miedzy Temari a Shikamaru... więcej wyjaśnię w następnym rozdziale, który swoja drogą napiszę dłuższy bo i mi przeszkadza gdy rozdziały są krótkie. Nie myślałam że kogoś to zainteresuje :) ale ciesze się. A co do Kankuro masz rację. Jednak jak pisałam ten moment miałam już dość żądań własnego, niewychowanego brata i jakoś tak wyszło :D
Usuń[SPAM]
OdpowiedzUsuń"Słońce było schowane za ciemnymi chmurami. Nie było, ani za ciepło, ani za zimno. Uwielbiałam taką pogodę. Delikatny wiatr rozwiał moje włosy. Idąc tak nie zwróciłam uwagi na to, że z nieba zaczęły padać pierwsze krople deszczu. Stanęłam. Uniosłam głowę spoglądając w niebo, które było zasłonięte czarnymi chmurami. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Założyłam kaptur płaszcza na głowę i dalej szłam przed siebie. Okolica wydawała się być coraz bardziej ponura. Za każdym zbliżającym się krokiem, widziałam wielką bramę mojej rodzinnej wioski - Konoha. 16 lat minęło od kiedy tu byłam..."
SERDECZNIE ZAPRASZAM NA :
in-world-of-darkness.blogspot.com