Dla mojej przyjaciółki, która czyta i nawet chwali( chodź nie musi )
tak to ty Madziu.
Stałam nie wiedząc, jedna decyzja, całe życie. Jednak czy nie szłam tu znając swój cel? Gdy jednak usłyszałam pytanie, odpowiedź nie wydawała się już tak łatwa. Tak prosto byłoby się odwrócić i odejść. Jednak jak nie tu to gdzie? Tak trudno znaleźć miejsce w tym świecie dla siebie. Gdy pozornie znajdziemy spokój, zamykamy się w swoich myślach, stajemy się obojętni na otaczającą nas rzeczywistość. Sekunda, tyle wystarczy by zburzyć wszystko. Chwila i zostajesz sama, znów zaczynasz szukać, a może ja już znalazłam? Może tu wśród ludzi dla których nie jestem cyferką w statystyce jest moje prawdziwe miejsce? Ale czy ja dam radę patrzeć codziennie na ich szczęście, a może sama znajdę tu to nieosiągalne coś? Wybór. Decyzja. Prawda, która się o siebie upomina. Koniec!- Przesuniesz się, czy mam cię stratować? - zapytałam retorycznie. Uśmiechnął się pod nosem. Po małej przepychance znaleźliśmy się w holu. Pokazałam języczek Sasuke i uciekłam na górę by zanieść plecak. Schodziłam właśnie po schodach, gdy usłyszałam wrzaski przyjaciela. Skierowałam się do salonu. Chłopak chodził niespokojnie po pokoju z rękami we włosach, jednak gdy ujrzał mnie stanął. Dopiero teraz ujrzałam drugiego czarnowłosego siedzącego z założonymi dziwnie rękami na kanapie.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie. Sasuke pokręcił przecząco głową.
- Nic tylko dowiedziałem się, że... że mój brat znów poszedł na imprezę i... i pewnie będę musiał go odebrać pijanego. - Powiedział chłopak wyraźnie kręcąc. Nie dociekałam jednak prawdy, jeśli nie chce nie musi mi mówić.
- Dobra, chcecie coś do jedzenia? - zapytałam.
- Nie właśnie mieliśmy wyjść. Wrócę za godzinę, w razie czego dzwoń. - I tyle ich widziałam.
Jeszcze tylko pokroić pomidora i gotowe. Nagle mokry pomidor wyślizgnął mi się z palców, nie zdążyłam zatrzymać drugiej dłoni. Patrzyłam na czerwoną ciecz wypływającą z rany. Nóż wypadł mi z dłoni. Nie widziałam już blatu tylko stary dywan i Gaare.
Siedzimy w moim pokoju, brat trzyma coś w dłoni za plecami. Nie chce mi pokazać. Kłócimy się lecz nie na poważnie. W końcu odkrywam łańcuszek z delikatnym rozłożonym wachlarzem. Dostaje całuska w policzek, jestem szczęśliwa.DZIEŃ PÓŹNIEJ Wracam z imprezy. Obok idzie mój brat. Śmiejemy się, dokuczamy sobie, on z resztą ja też trochę wypiliśmy. Potykam się, słyszę strzał i odgłos upadku. Samochód odjeżdża z piskiem opon. Krew, łzy, czemu on. Wrzaski, bieg, góra, dół. Rozumiem, nie ma już go. Nigdy więcej nie usłyszę jego głosu. Jego wrzasków, gdy zajmuje rano przed nim łazienkę. Zawsze wracał, już nie wróci. Nie będzie śmiania po nocach. Horrorów i spania w salonie przy telewizorze. Nie będzie gier, bez niego nie będzie niczego.
Wspomnienia zniknęły jak się pojawiły, tak nagle. Siedziałam na podłodze, nie wiedziałam jak się na niej znalazłam. Nie wiedziałam czemu w około leżą szczątki kubka w którym zrobiłam herbatę. Moje ręka niemiłosiernie piekła. Ujrzałam, że jest czerwona i trochę mokra. Zrozumiałam, co robił kubek na ziemi. Włożyłam poparzoną rękę pod zimną wodę. Usłyszałam odgłos przekręcanych kluczy.
- Temari? - Po domu rozniósł się głos Sasuke.
- W kuchni! - odkrzyknęłam.
- Co tu się stało? - zapytał zdruzgotany widząc porozrzucane szkło.
- Potknęłam się. -powiedziałam uśmiechając się. Schyliłam się by posprzątać. Nie powiedziałam prawdy, racja. Jednak jakby to brzmiało, jeszcze wziąłby mnie za chorą psychicznie. Próba samobójstwa, ucieczka i te wspomnienia. Bałam się, że on też zamknie mnie w klatce. A ja tego bym nie zniosła.
- Zostaw. Ja się tym zajmę.
- Nie trzeba.
- Trzeba.- Złapał mnie za dłoń by pomóc mi wstać, wyrwałam ją jednak za późno. - Co ty zrobiłaś?
- Potknęłam się, naprawdę. Z kubka wylała się woda i tak wyszło. - chłopak pokręcił głową.
- To tylko tobie mogło się przytrafić. W szafce mam apteczkę, zawiń to sobie. - kiwnęłam głową. - Jest dzisiaj spotkanie u Hinaty, poznałaś ja na imprezie i zastanawiałem się czy chcesz iść...
- Z chęcią.
- Serio?
- Tak, ale nie obiecuje, że będę dobrze się bawić.- zastrzegłam. Kiwnął głową, razem pozbieraliśmy szkło. Nie chciałam znów zostać sama. Nie w tej chwili.
Impreza trwała już w najlepsze gdy przekroczyliśmy progi domu Hinaty. Zdziwiłam się widząc tyle ludzi, Sasuke mówił że to ma być tylko małe spotkanko a tu niespodzianka. Nagle przed nami wyrosła granatowowłosa dziewczyna z podirytowaną miną. Krzyczała coś do nas, próbując przekrzyczeć tłum. W końcu zrezygnowała i pociągnęła nas za dłonie w stronę schodów na górę
- Ja ich nie zapraszałam! - powiedziała ze złością. - Ten matoł wrócił i już imprezki mu w głowie.
- Naruto?
- Tak z Kibą, a ja biedna co miałam zrobić? No co? Ich dwóch a ja jedna. W dodatku mieli tajną broń.
- To znaczy? -Popatrzyła na chłopaka spod rzęs.
- Przypomnieli mi, że mam wobec nich dług.
- I Naruto brał w tym udział przecież on jest twoim chłopakiem. - A więc to jest ta słynna dziewczyna Uzumakiego, inaczej ją sobie wyobrażałam, ale chyba wiem co w niej widzi. Ładna i wydaje się być inteligentna w dodatku ma wyczucie, co przy Naruto się przydaje. Sama przekonałam się jak łatwo jest zranić blondyna. Jednak on zawsze wybacza, zapomina i idzie dalej, powinnam brać u niego lekcje.
- No, brał! Teraz siedzą pijani w salonie a towarzystwo się bawi. Widziałam też Ino i Shikamaru. Cieszę się, że Hanabi tu nie ma.
- A Sakura jest? - zapytał niby od niechcenia czarnowłosy.
- Tak, siedzi z chłopakami i im dolewa, z tego co wiem chce by jutro mocno tego pożałowali. - Uśmiechnęłam się.- Jak chcesz to dołącz do nich. - Chłopak kiwnął głową. Spojrzał na mnie, nie za bardzo miałam ochotę patrzeć na pijanych durni. Pokręciłam przecząco głową.
- Ja chcesz to ja teraz idę poszukać Ino i Shikamaru, więc możesz iść ze mną? - zaproponowała dziewczyna widząc nasze wymieniane spojrzenia.
- Dobra.
- To ja lecę - powiedział mój przyjaciel i uciekł. Westchnęłam, Białooka złapała mnie pod ramię i poszłyśmy szukać jakiejś tam i jakiegoś tam, no przecież nie zapamiętam od razu ich imion.
No i jest wcześniej z góry przepraszam za błędy :) nie jestem zadowolona z tego rozdziału... w ogóle ale jest, musi być jakoś muszę rozkręcić akcje :P
Ha, no i jakoś obyło się bez powiadamiania :D Nie ma co, wiem kiedy tu wejść xd Ale do rzeczy...
OdpowiedzUsuńA więc się myliłam. Nie chodziło o ukochanego, a o biednego Gaarę. W sumie przeszło mi to przez myśl, bo coś dręczyło mnie, że nigdzie nie ma ani go, ani Kankuro, a Temari tak samopas sobie lata i skacze z tarasu. Chociaż swoją drogą, to z Kankuro to nadal nie wiem co się dzieje... czyżby tak ją uciśniał w domu, że postanowiła z niego uciec? Szkoda, lubię Kankuro... No ale! Czyli Gaara zginął od postrzału. Trochę brakowało mi tu głębszego opisu sytuacji, ale rozumiem, że chciałaś po prostu pokazać takie mignięcia wspomnień. No cóż, liczę na to, ze jeszcze rozwiniesz ten wątek i trochę bardziej rozjaśnisz śmierć Gaary - pomyśl o tym :)
A Shikamaru i Sasuke już mają przed No Sabaku jakieś tajemnicę, no nieładnie. Ciekawe jaką? Taka tajemnicza trochę jesteś :D I rozśmieszyło mnie "...i poszłyśmy szukać jakiejś tam i jakiegoś tam..." xd to takie naturalne ^^
Od strony technicznej, czyli błędy:
"Siedziałam na podłodze, nie wiem jak się na niej znalazłam. Nie wiem czemu w około leżą szczątki kubka w którym zrobiłam herbatę. (…)Zrozumiałam co robi kubek na ziemi." -> pogubiłaś się trochę w czasie. "Siedziałam na podłodze, nie wiedziałam, jak się na niej znalazłam. Nie wiedziałam, czemu w koło leżały szczątki kubka, w którym zrobiłam sobie herbatę. (...) Zrozumiałam, co kubek robił na ziemi." jak widzisz, też masz mały problem z przecinkami.
"Jednak jakby to brzmiało, jeśli wziąłby mnie za chorą psychicznie." -> "..jeszcze wziąłby mnie..."
"- Tak, ale nie obiecuje, że będę dobrze się bawić.- Zastrzegłam." -> " - Tak, ale nie obiecuje, że będę dobrze się bawić - zastrzegłam."
z pod rzęs -> spod rzęs
Ogólnie da się zauważyć już małą zmianę, opisów jest śladowo więcej ^^" Ale jeszcze musisz nad nimi popracować :) No i dłuższe te rozdziały mogłyby być!
Pozdrawiam i WENY!
P.S. Radzę wyłączyć weryfikację obrazkową :)
Jak napisałaś jestem bardzo tajemnicza :D i lubię zaskakiwać, więc na razie nie chciałam dokładnie wszystkiego wyjaśniać i od razu wykładać wszystkie karty na stół. DZIĘKUJĘ, że mi wytykasz te błędy bo ja sama za bardzo nie potrafię sobie poradzić z tym. Czasami siedzę z 5 min i się zastanawiam w jak mam to napisać bo mi nie pasuje coś i tak siedzę i siedzę... no cóż. Ta, nad opisami nadal pracuję.
UsuńHaha, z tym "i tak siedzę i siedzę..." to ja to bardzo dobrze znam :D Bardzo często mam tak, ze najpierw pomedytuję nad word'em pół godziny, w końcu naskrobię zdanie, czasem kilka, a jak cały fragment, to już wgl szał ciał i potem znowu medytacja i zamknięcie worda xd Więc się nie przejmuj, bo to nie tylko Twoja choroba.
UsuńCieszę się, że pomogłam i oczywiście czekam niecierpliwie na kolejną notkę. Bo jestem ciekawa tych nieodkrytych kart....