czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 2

Głośna muzyka nie sprawiła że czułam się lepiej. Sasuke zdziwił się widząc mnie wchodzącą do baru jednak nic nie powiedział. Podszedł do mnie kolejny napalony facet, odprawiając go z kwitkiem cieszyłam się że założyłam spodnie.Napiłam się kolejnego łyka piwa. Nagle mignęły mi krótkie czerwone włosy. Zszokowana patrzyłam przed siebie, to nie możliwe.Przepychałam się przez tłum nie zważając na wściekłe spojrzenia. Spostrzegłam go, stał tyłem do mnie. Serce biło mi szybko a dłonie zrobiły się mokre. Nie wiem kiedy i jak moja ręka znalazła się na plecach chłopaka. Napotkałam wzrok brązowych tęczówek, szybko zabrałam rękę i wycofałam się przepraszając. Skierowałam się w stronę balkonu, stojąc tam uświadomiłam sobie w jakiej dupie jestem. Nie mogłam wrócić, nie mogłam iść. Moje życie dla nikogo nie było ważne, ostatnią osobę która mnie kochała straciłam. Jedyne co czułam to ból. Sama go też zadawałam. Nie miałam marzeń, celów. Żyłam z dnia na dzień. Nie chciałam się tak czuć, nie chciałam tak żyć. Spojrzałam w dół. Stanęłam na barierce i ... z tyłu złapały mnie silne ramiona. Moje stopy znów dotykały podłogi. Z moich oczu popłynęły łzy. Męskie ramiona zacisnęły się gdy zaczęłam się szarpać. Moje kolana odmówiły posłuszeństwa. Osunęłam się na zimny taras. Nieznajomy ukucnął przy mnie, odgarnął włosy z twarzy.
- Nic nie jest tego warte, uwierz. - szeptał kojący głos. Jednak nie potrafiłam uwierzyć, to nie jest prawda, jakbym to zrobiła była bym z nim, już na zawsze. Pokręciłam przecząco głową.
- Nic nie wiesz. - spojrzałam w ciemne oczy.
- Ty też nic o mnie nie wiesz. -Spostrzegł. Wstałam nie pewnie. Chciałam odejść, lecz złapał mnie za łokieć.
- Puszczaj! - krzyknęłam.
- Nie. -odpowiedział spokojnie. - dopóki nie będę pewny że odeszłaś od swojego głupiego pomysłu, nie zostawię cię.
- Nie zrobię niczego głupiego. - Spojrzał na mnie z powątpiewaniem. - Obiecuje.
Nic nie powiedział tylko zaciągnął mnie do środka. Nic nie robił sobie z moich krzyków. Nagle zatrzymał się przy granatowowłosej dziewczynie. Jej oczy były białe, przeraziło mnie to, zastanawiałam się czy nie jest niewidoma. Spojrzała na mnie, zrozumiałam że jednak widzi gdy uśmiechnęła się.
- Możesz ja przypilnować? - zapytał chłopak. Ona pokręciła głową na zgodę. - Ja lecę poszukać Sasuke. - Dziewczyna kiwnęła bym usiadła. Nie mając wybory wykonałam prośbę.
- Skąd on wiedział że jestem z Sasuke?
- Opowiadał nam o tobie. - Spojrzałam na nią z przerażeniem, chyba nie opowiedział im mojej historii, obiecał że nikt się nie do wie. - Spokojnie, wiemy tylko tyle, że mamy cię nie męczyć pytaniami. - uśmiechnęłam się leciutko. Ta mała niepozorna osóbka była jedną z niewielu którym udało się podbić moje serce.
- Jak masz na imię?
- Hinata.
- Ładnie. - Nagle obok nas pojawił się zdyszany chłopak. Za nim stał mój "ratownik". Sasuke uklęknął przy mnie, obejrzał z każdej strony, gdy upewnił się że jestem cała i zdrowa, złapał mnie w ramiona przytulając.
- Hej gapią się na nas dziwnie.- powiedziałam z wyrzutami sumienia.
- Ty głupiutka istoto nie rób tego nigdy więcej! A ty mógłbyś przekazywać trafniej informacje, myślałem że skoczyła! -krzyczał czarnowłosy.
- Nie moja wina, że nie dałeś mi dokończyć tylko tu pobiegłeś. Ale to upierdliwe.
- Przecież nic się nie stało.- powiedziałam niepewnie. Sasuke spiorunował mnie wzrokiem.
- Jak nic, wiesz co ja przeżyłem gdy się dowiedziałem w jakich zamiarach byłaś na tarasie!
- Chyba się domyślam. - spuściłam wzrok.
- Obiecałem mu coś kiedyś i mam zamiar dotrzymać obietnicy.
- Zostałeś zwolniony z niej wraz z jego śmiercią.
- Ja tak nie uważam. Chodź wracamy do domu.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez nie zasłonięte okna. Przeciągnęłam się i zamarłam. Ani razu, ani razu nie obudziłam się w nocy z krzykiem. Nie pamiętam koszmarów ale przecież musiały być, nie mogły zniknąć z dnia na dzień. Z nocy pamiętam tylko przerażająco ciemne oczy ale kogo? Kim on był? Czemu on mi się śnił? Masa pytań przeleciał przez moją głowę, nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Krzyknęłam by wszedł. Najpierw ujrzałam tacę przystrojoną wazonikiem z czerwonymi kwiatkami, później poczułam zapach jajecznicy a na końcu moje oczy dojrzały Sasuke. Usłyszałam burczenie w brzuch. Usłyszałam śmiech chłopaka. Jedzenie pochłonęłam w chwilkę. Czarne tęczówki przyglądały mi się z uwagą.
- Nie gap się tak na mnie.- warknęłam w końcu.
- Co ty sobie myślałaś wtedy co?
- A czy to że żyje coś zmienia? - krzyknęłam. - Nic, tylko cierpię inni wokół mnie też. Nie umiem być już dawną Temari. - dodałam smutno. - Nikt by za mną nie płakał.
- Co ty wygadujesz! A ja się nie liczę! - Spojrzałam z niedowierzaniem na niego, zawsze był opanowany, nie okazywał emocji. Zamknięty w sobie, nie dopuszczał do siebie nikogo. - Jesteś dla mnie jak siostra, nie tylko dla mnie pamiętasz jeszcze Naruto?
- Trudno go zapomnieć.
- On też cię kocha.
- Nie, wy kochacie dawną Temari nie tą.
- Właśnie, że kochamy Głupią blondynkę a ty nie masz na to wpływu!
Sasuke wstał i wyszedł zostawiając mnie samą z myślami.

Szłam powoli w stronę sklepu. Miałam ochotę na dużo dawkę czekolady a w domu nie było gdyż bracia nie lubią słodyczy. Jak w ogóle tak można? Nagle spostrzegłam dziewczynę. Była śliczna, zgrabna blondynka lecz to nie to kazało mi zwrócić na nią uwagę, tylko chłopak który niósł jej zakupy z niewesołą miną. Uśmiechnęłam się pod nosem. Widać, że to ona tu rządzi i dobrze mu tak. Jednak czemu się tak czuję? Nie znam go, nigdy pewnie więcej nie zamienię z nim słowa. Już rano postanowiłam wyjechać. Nie wrócę do domu, nie mam po co. Nie mogę też tu zostać, nie dam rady patrzeć w oczy Sasuke nie myśląc o przeszłości. Jestem za słaba by żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz